Cora
Gość
|
Wysłany: Nie 10:16, 26 Lut 2006 Temat postu: Fakt |
|
|
Fakt jest wg. mnie bezczelną gazetą, która myśli że wszystko jej wolno!
OPINIA PRZECIWNIKÓW GAZETY:
"Podchodzi do mnie superdziewczyna. Ma lustro. Pyta, czy mogę jej pomóc je przenieść. Następnego dnia kupuję 'Fakt'. Na pierwszej stronie opis, że poseł Iwiński to poseł-erotoman".
Na pierwszej stronie wielki krzykliwy tytuł, w jaskrawych żrących kolorach opatrzony jeszcze większym zdjęciem. Pod spodem krótka zajawka pieprznego artykułu w stylu "Burdelmama podsłuchuje, czyli o krok od kraksy lotniczej".
Dalsze strony utrzymane są w podobnej tonacji. Krótkie, pikantne teksty wyzywająco przyklejone do ogromnych fotografii, bezceremonialnie ukazujących czyjeś zmasakrowane zwłoki bądź cierpiącego Ludwika Dorna na szpitalnym łożu. Tu i ówdzie opisy wspaniałych sukcesów redakcji, bo w końcu dzięki niej Piotr Tymochwicz wstawił sobie ząb. Na ostatniej stronie tkliwy, rzewny tekst upamiętniający osobę Jana Pawła II, a zaraz pod spodem wizerunek nagiej dziewczyny z bezpruderyjnym komentarzem sugerującym, że kobieta właśnie teraz ma ochotę... A wszystko to za jedyną złotówkę.
BLITZKRIEG
"Fakt" jest jednym z wielu dzieci niemieckiego wydawnictwa Axel Springer. Po raz pierwszy pojawił się w polskich kioskach i salonach prasowych 22 października 2003 roku. Już wówczas znawcy prasy zauważyli, że jest to dość nieudana kopia niemieckiego, bulwarowego dziennika "Bild". Jednak w obliczu ogromnego impetu z jakim "Fakt" zaczął zdobywać rodzimy rynek prasowy nie miało to żadnego znaczenia. Kampania promocyjna, niska cena i wyjątkowa prostota przekazu nowej gazety przyniosły zamierzone efekty. Po dziennik zaczęli sięgać ludzie, którzy do tej pory unikali czytania czegokolwiek. W rezultacie wydawcy takich tytułów jak "Super Express" czy "Gazeta Wyborcza" szybko poczuli na karkach oddech niemieckiej konkurencji. Już w 2004 roku średnia sprzedaż "Faktu" osiągnęła pułap 535 tys. egzemplarzy, wysuwając tabloid na czołówkę rankingu najbardziej poczytnych dzienników. Nie obyło się również bez splendoru i nagród za debiut roku, innowacje itp.
Obecnie na stronie internetowej wydawnictwa Axel Springer możemy dowiedzieć się, że "Fakt" cieszy się względami siedmiu milionów czytelników i jest najlepiej sprzedającym się dziennikiem w Polsce. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie wypracował sobie tak potężną pozycję? Czy to tylko zasługa niskiej ceny i skutecznej promocji? Na wspomnianej witrynie internetowej czytamy: "[Fakt] jest gazetą popularną, szybko wyczerpującą temat, niezależną. W jasny i prosty sposób opisuje wydarzenia i zjawiska społeczne. Przekazuje czytelnikom informacje z szerokiego spektrum zagadnień: od polityki po wydarzenia kulturalne i sport, w sposób pozbawiony sprawozdawczości, oparty na nieszablonowych pomysłach". Przeglądając gazetę w zasadzie można się zgodzić z powyższymi słowami, ale bez wątpienia wymagają one uzupełnienia i uściślenia.
GAZETA DLA LUDU
Istotnie "Fakt" jest czasopismem bardzo szybko wyczerpującym temat. Teksty są krótkie, dosadne, pisane w charakterystyczny normatywny sposób czyli albo ktoś, zdaniem dziennika, jest szują, albo świętym. Bez wątpienia w jasny i prosty sposób opisuje wydarzenia i zjawiska społeczne. Używany język nie wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego. W rzeczy samej jest prosty by nie rzec prostacki. Często przewijają się takie sformułowania jak "dureń", "idiota", "skandal", "hańba" itd. Da się również zauważyć, że dla redakcji technicznej "Faktu" dbałość o poprawną pisownię jest problemem całkowicie drugorzędnym.
Zapewne należy się też zgodzić z zapewnieniem wydawcy, iż "Fakt" jest pismem niezależnym. Zapomniano tylko dodać od kogo, bądź od czego. Co do przekazu czytelnikom informacji z szerokiego spektrum zagadnień w sposób pozbawiony sprawozdawczości to też prawda. Sprawozdawczości jest tam niewiele, za to dość sporo przeinaczeń, ubarwień, zwykłych nonsensownych wymysłów i grania na ludzkich emocjach.
W ten sposób ukazuje się nam obraz brukowej gazety, pełnej mniej lub bardziej tanich sensacyjek i prymitywnego moralizatorstwa. Oczywiście można wybaczyć ocenę pewnych wydarzeń bądź czynów nawet jeśli jest ona ubrana w formę bardzo prymitywną. Prawo do krytyki ma każdy. Z jednym wszakże zastrzeżeniem - najpierw owe wydarzenia i czyny muszą mieć miejsce. Niestety często bywa tak, że nie dzieje się nic, co by było godne zagościć na stronnicach "Faktu" ku uciesze tłumów. Dla redakcji tabloidu to nie jest żaden problem. Jeśli sensacyjek brak, to najzwyczajniej należy je stworzyć.
JAK ZOSTAĆ ZBOCZEŃCEM
Świadkiem tego, jak łatwo można zostać ukazanym przez "Fakt" jako stary, obleśny typ, był poseł Janusz Dobrosz (LPR). W jednym z wywiadów opowiedział taką o to scenkę: "Któregoś razu pod Sejmem podchodzi do mnie superdziewczyna. Piękna. Ma lustro. I pyta mnie, czy mogę jej pomóc je przenieść. Obudziły się we mnie jakieś podejrzenia. W tym momencie podchodzi do mnie jeden były poseł, który tam był i mówi: 'Słuchaj, przecież ona przyjechała samochodem!'. Domyśliłem się, że to prowokacja. Dziewczyna speszyła się. Odszedłem. Następnego dnia przylatuję do Wrocławia i na lotnisku kupuję 'Fakt'. A tam na pierwszej stronie zdjęcie pokazujące, jak lustro niesie poseł Tadeusz Iwiński z SLD. Dziewczyna była bez majtek, w lustrze wszystko było widać. Do tego opis, że Iwiński to poseł-erotoman itd. Jestem ostatnią osobą, żeby bronić posła Iwińskiego z 'wrażego' SLD. Ale to była prowokacja. Jest jakaś granica przyzwoitości
|
|
Szafranka
Moderator
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/6
|
Wysłany: Nie 17:08, 26 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Fakt to zwykły brukowiec. Nie ma w nim nic ciekawego, ani pożytecznego. Wolę poczytać jakąś inteligentną i ambitną gazetę typu Focus, Wprost, Polityka, Newsweek, Twój Styl...
Post został pochwalony 0 razy
|
|